• 1
  • 2
  • 3
  • 5
  • 6
  • 7
  • 9

Uwaga

DEMOKRATOR is still alive!

Nieoczekiwanie egipska przygoda zamienia się w fajną komedię obyczajową. Absurdalny system komunikacji promowej powoduje, że spotykamy się po raz kolejny z portugalską ekipą wyprawy not2latetrip.com. Z Wadi Halfy nasz kumpel Carlos pisze na Facebook’u: Democracy is alive!!!. Portugalczycy weryfikują wszystkie opowiadane nam tutaj historie o tym, co dzieje się z promem  samochodowym i jego ładunkiem.

A usłyszeliśmy mnóstwo opowieści, z których każda była opatrzona przysięgą, że to wszystko prawda. Warto je spisać.

  1. Wasz statek już płynie, ale na pokładzie wybuchł strajk i już nie płynie.
  2. Wasz statek wszedł na mieliznę, próbują go ściągnąć, czekają na pomoc.
  3. Wasz statek płynie, ale wieje silny wiatr, płynie pod ten wiatr, płynie bardzo wolno.
  4. Wasz statek płynął, ale na wysokości Abu Simbel skończyło mu się paliwo.
  5. Wasz statek płynął, ale zepsuł się w nim silnik.
  6. Wasz statek prawie już wypłynął, ale zerwał się bardzo silny wiatr i czekają, aż przestanie wiać.
  7. Wasz statek jest gotowy do rejsu, ale na jeziorze są zbyt duże fale i na razie jednak nie płynie.
  8. Wasz statek nie może być załadowany, ponieważ poziom wody w jeziorze się obniżył i nie można wjechać autami na pokład, bo kąt rampy jest zły.
  9. Wasz statek nie może być załadowany, ponieważ czeka na podwyższenie nabrzeża, właśnie wylewają z betonu takie podwyższenie w porcie w Wadi Halfie.
  10. Wasz statek nie płynie, ale nie wiadomo czemu tak się dzieje.
  11. Wasz statek wypłynął, ale nie ma z nim kontaktu i nie wiadomo kiedy dopłynie.

Najprawdopodobniej było tak, że prom spokojnie czekał w porcie po sudańskiej stronie, aż wypełni się do ostatniego miejsca samochodami. Nasze były pierwsze, więc najdłużej musieliśmy na nie czekać. Portugalczycy swoje małe Renault wcisnęli jako ostatnie i cała przeprawa zajęła im… dwa dni. Zwyczajnie, armator zrobił tak, by zarobić jak najwięcej, jak najmniejszym kosztem. Nie licząc się z czasem, terminami, swoimi klientami, nie licząc się z życiem naszego koguta…

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Bo dzięki temu po raz czwarty spotykamy się z francuską rodziną najbardziej chyba niezwykłych globtrotterów na świecie.

A już żałowałem, że nie napisałem o nich oddzielnego materiału!

No to teraz będzie okazja. To musi być nasze przeznaczenie – spędzić razem trochę czasu. Do Kairu postanawiamy jechać dalej międzynarodową kolumną, wzmocnieni świeżymi siłami w postaci siedmioosobowej, francuskiej rodziny. Przed nami GloBall w zupełnie nowym wydaniu :-)

Jest nasz prom, oto on

Pierwszy, który naprawdę nas zatrzymał. Mocniejszy niż wszelkie inne granice. Wróg rozpoznany, ale niedoceniony. Prom Wadi Halfa – Assuan. W końcu dopłynął…

Nareszcie! Po tylu dniach - odbieramy z portu nasze samochody! Jest ten prom. Oto on:

A na nim nasze domo-wozy, z wszystkimi rzeczami, ekwipunkiem i wolnością.

Zwłaszcza „Bolowóz” budzi wielkie emocje, bo w nim czeka na nas… żywy Demokrator. Można w sumie o nim powiedzieć, że teraz to już prawdziwy kogut :-)

Pierwsza kura rasy nomadic chicken pokonuje skutecznie swoją drugą już granicę. Demokratorek ciekawie rozgląda się po Egipcie. Pierwsze co robi, to wskakuje na maskę swojego Defendera i pieje, ile wlezie. Chyba ucieszył się na nasz widok.

Przychodzi Demokrator do lekarza…

Jako, że nasza Super Kura, Kogut Zwycięzca, Łamacz Blokad i Mistrz Przebudzenia dotarł już do Egiptu, sprawa robi się poważna. Trzeba zmierzyć się pragmatycznie z przyszłością. Na granicy Izraela albo Unii Europejskiej z pewnością nie będą się cackać z naszą kurzą maskotką… Ruszamy więc w Assuanie na misję specjalną do szpitala weterynaryjnego. Musimy się dowiedzieć, jak legalnie przewieźć kurę czy też właściwie koguta przez kolejne granice.

Gdy wpadamy do placówki, w biurach kliniki budzimy konsternację. Faceci z kurą, snują opowieści dziwnej treści o kogucie – symbolu wolności. Nasz Demokrator dzielnie pieje na korytarzach, a my spokojnie wyjaśniamy, o co chodzi: że chcieliśmy go zjeść, ale narodziło się wzajemne uczucie, że teraz ten kogut walczy o ideały na skalę światową, międzynarodową, a niebawem już międzykontynentalną. Padają informacje o ogromie trudności, jakie przed nami stoją, o ogłoszonej epidemii ptasiej grypy na Bliskim Wschodzie, o wielkich kwotach, jakie musimy przygotować na skomplikowaną procedurę opuszczenia przez Demokratora granic Egiptu. Plus sugestia, że jesteśmy pionierami. Z wiedzy miejscowych ekspertów wynika, że jeszcze nikt nie próbował przewozić kury domowej z Afryki do Unii Europejskiej drogą lądową.

Rewanżujemy się teorią, że jeśli Demokrator, jako aktualnie żywy symbol ideałów egipskiej rewolucji dojedzie wciąż żywy do Europy, to wolność i demokracja zwyciężą naprawdę – również w Kairze, Assuanie i okolicach.

Ekipę szpitala ogarnia nie tylko wzruszenie, ale równie delikatna euforia. Trafiliśmy w czuły punkt.  Rozdzwaniają się telefony do ministerstwa w Kairze, nasz kogut zostaje poddany gruntownemu przeglądowi, otrzymujemy listy polecające do stolicy i mnóstwo życzeń. A na koniec również informację, że całe serwisowanie Demokratora na miejscu jest bezpłatne :-)

Jedyną niezadowoloną postacią tej historii pozostał sam Demokrator, któremu ewidentnie nie spodobało się badanie, co skomentował pełną oburzenia, gwałtowną serią gdaknięć. No cóż, na poświęceniach właśnie budowane są wielkie osiągnięcia. I tak rodzą się bohaterowie wielkich historii i wielkich zmian.

Dla cywilizacji mus to papirus

By powstała cywilizacja, musi powstać kultura. A dla kultury warunkiem numer jeden jest możliwość przekazywania wiedzy i notowania historii. Dlatego właśnie w Egipcie wszystko się zaczęło. Poza wynalazkiem hieroglifów, wymyślono tu, jak z papirusu robić papier.

A robi się to właśnie tak: łodygi papirusa namacza się. Mokre łodygi są łamliwe, ale po wyciśnięciu z nich płynów wszelakich, stają się elastyczne. Więc się te łodygi wyciska, wygniata, ugniata, prasuje.

I teraz można już z takich elastycznych włókien zrobić arkusze i zwoje, na których można pięknie wszystko zapisać, namalować i przekazać kolejnym pokoleniom.

U nas, w Europie, podobne wynalazki powstały kilka tysięcy lat później.

Więc jeśli historia naprawdę kołem się toczy, to za jakiś czas Egipt ponownie powinien stać się supermocarstwem.

Dodatkowe informacje