Uwaga
Pożegnanie z (Południową) Afryką
- Szczegóły
- Kategoria: Wiadomości GloBall 2012
- Opublikowano: poniedziałek, 09, styczeń 2012 07:08
- Mateusz Zmyślony
Wyjeżdżamy z RPA, czas więc na GloBall’owe podsumowanie.
Piłkarsko RPA to kraj spełniony. Gospodarz Mundialu 2010, na którym dzięki ekipie z PL.2012 była nasza Piłka GloBall. W RPA są nowoczesne, wielkie i piękne stadiony, miejscowa liga piłkarska nazywa się BAFANA-BAFANA (reprezentacja RPA – tak samo), a najsłynniejszymi piłkarzami są chyba Lucas Radebe i Benny McCarthy. W 2010 roku z RPA i Mistrzostw Świata dumna była cała Afryka. Widzimy, że ta zmiana okazała się trwała i wiele ludziom dała. Piłka nożna jest tu najpopularniejszym sportem, tuż za nią plasuje się uwielbiane RUGBY i naprawdę powszechny krykiet. Na ulicach mnóstwo ludzi chodzi w koszulkach zespołów piłkarskich z całego świata, a najładniejsza jest bluza reprezentacji RPA! Logo Mundialu wciąż często i gęsto jest obecne w mieście, stadion pięknie komponuje się z krajobrazem a świat zobaczył podczas tej wielkiej imprezy naprawdę fajną Afrykę – bezpieczną, rozbawioną, kolorową. Podczas Mistrzostw było bezpiecznie, a sukcesy sportowe naprawdę łączą w RPA wszystkich – ponad jakimikolwiek podziałami. Przykładem może być choćby – poza piłką nożną – mistrzostwo świata drużyny RPA w rugby, zdobyte w 1995 roku. Na ulicach razem tańczyli i się bratali wszyscy mieszkańcy kraju. Kibicowanie okazało się być najskuteczniejszą metodą zwalczania uprzedzeń rasowych i religijnych. Taka Afryka jest super!
We believe in a better world. We: Willem, Bart, Nelson&Matou.
My takiej właśnie Afryki będziemy szukać i taki kontynent chcemy pokazać.
Przez kilka dni podążaliśmy trasą GloBall na piechotę. W oczekiwaniu na samochody nie marnowaliśmy czasu, organizując m.in. pierwszy mecz i orkiestrę dla WOŚP. Tu widać, jak odkrywamy mundialowy stadion w Kapsztadzie.
***
Wylądowaliśmy w Kapsztadzie, ponad dwumilionowym mieście, w którym z jednej strony wciąż widać mnóstwo różnic, granic i podziałów.
Pierwsza rozgrzewka pod stadionem w Kapsztadzie: nasza super Piłka GloBall tu była w 2010!
Z drugiej strony – niecałe 20 lat po upadku systemu apartheid’u, kraj powoli ale konsekwentnie zmierza w kierunku „tęczowego marzenia Nelsona Mandeli”. Choć biali są zwykle bogaci, a kolorowi najczęściej biedni, to jednak jeżdżą w tych samych wagonach tych samych pociągów i mają te same prawa. Widać mnóstwo programów społecznych, projektów likwidacji bezrobocia. Policjanci są najczęściej rdzennymi Afrykanami, różnice pomalutku się zacierają i nie są już jednoznaczne. W rozmowach z białymi wybrzmiewają głęboko zakorzenione uprzedzenia rasowe: cyt. „największym problemem Afryki są Afrykanie. Gdyby nie oni, byłby tu raj”. Oczywiście raj białych. Kłopot w tym, że większość białych nie chce pamiętać, że to bardziej ziemia Afrykanów, a nie kolonistów z Europy. Oczywiście dziś to już wspólny kraj – biali są tu już od prawie 500 lat. Relacje między „białymi” a „kolorowymi” są znacznie lepsze, niż między „białymi” i „czarnymi” (określenie „czarni”, podobnie jak „murzyn” jest niepoprawne politycznie). Powinno się mówić i pisać „rdzenni mieszkańcy Afryki” lub „Afrykanie”. „Kolorowi” to niesamowita mieszanka wszystkich obecnych tu ras i nacji. Za tę różnorodność odpowiedzialny jest port w Kapsztadzie – od zawsze strategiczny, położony w połowie drogi między Europą i Azją.
W Kapsztadzie bardzo wielu „kolorowych” to muzułmanie, wyraźnie widać ich nieco lepszy status materialny, pracowitość i lepsze zorganizowanie. W całym RPA 80% ludności wyznaje religie chrześcijańskie. Biali to ok. 10% społeczeństwa, w większości są to Afrykanerzy – potomkowie holenderskich osadników, mówiący w języku Afrikaans. Prawie wszędzie można porozumieć się po angielsku.
Ogólny zarzut białych wobec miejscowych „rdzennych” to zarzut lenistwa, bezmyślności i niechęci do pracy nad sobą. Pojawia się też sugestia, że „miejscowi” są inni niż Afrykanie z pozostałych krajów – ci, którym uda się dostać do RPA (ziemi obiecanej dla mieszkańców Zambii czy Konga), są ponoć pracowici i zaangażowani. To oczywiście bzdury – często tu słyszane z ust białych określenie „human monkeys”, używane jest bezmyślni i nawykowo. Trochę podobnie jak w Polsce „nie bądź Żyd”.
Nie możemy ocenić całej sytuacji w skali makro – mamy za mało danych. Ale z własnego doświadczenia wiemy na pewno jedno: Afrykanie są bardzo serdeczni, otwarci na kontakt z każdym, kto się do nich uśmiechnie i wyciągnie rękę do powitania. Nawet w trudnych chwilach i niebezpiecznych miejscach otwartość i umiejętność takiego zachowania się, by podkreślać wzajemną równość w relacjach międzyludzkich całkowicie wystarcza, by wszystko było OK.
Mimo że Kapsztad pozostanie w naszej pamięci miastem drutu kolczastego, który spowija prawie wszystkie możliwe budynki, w których mieszkają biali, obiekty fabryczne czy użyteczności publicznej – jest też to miasto tętniące życiem, piękna metropolia u stylu dwóch oceanów, na której mieszają się wszystkie kolory skóry i wyznania. Z naszej perspektywy – mieszają się dosyć bezpiecznie, naturalnie i tworzy to wiarygodną, ciekawą całość. Jest chyba lepiej, niż się spodziewaliśmy. Chciałbym zobaczyć ten kraj za 50 i 100 lat – możliwe, że naprawdę wszystko „wyrówna się” i zatrze granice, które do bólu rzucają się w oczy – najbardziej w faktycznym podziale na dzielnice „białych” i „niebiałych”. Łatwo nie będzie, bo np. ziemia jest w tym kraju w większości prywatna i należy oczywiście do białych…
***
Dopiero teraz przed nami PRAWDZIWA Afryka – RPA to ewenement, wyjątek.
Dla reszty Afryki RPA to inny, lepszy świat. Kraj prawie 50 milionowy, najbogatszy na kontynencie, zasobny w surowce, największy producent złota na świecie, posiadacz wielkich złóż diamentów, ropy i energetyki jądrowej. RPA produkuje… 60% całego prądu, jaki wytwarza się na całym kontynencie! To kraj łagodnego klimatu, winnic, świetnych autostrad, surfingu, dostępu do Internetu i masowej fascynacji Facebook’iem.
Dziś RPA to również światowy pionier w budowaniu „tęczowego społeczeństwa” wszystkich ras żyjących w zgodzie. To marzenie Mandeli do końca spełni się – miejmy nadzieję i trzymajmy za to kciuki – za kilka pokoleń, bo przepaść do zasypania jest szeroka i głęboka. Ale jest to możliwe i zmiany widać gołym okiem, między innymi dzięki najbardziej postępowej na świecie Karcie Praw Człowieka, jaką przyjął w maju 1996 roku południowoafrykański parlament. Delegalizuje on jakąkolwiek dyskryminację ludzi ze względu na rasę, pochodzenie, wyznanie, płeć, języki czy orientację seksualną. Pomimo naszych heteroseksualnych przekonań, postanowiliśmy uczcić ten fakt z Doktorem Robertem, i tak, niosąc nasze mini-bramki do nogi zorganizowaliśmy maleńką, własną paradę równości. Nikt nas nie zaczepiał :-)
Nasza mała Parada Równości na cześć Karty Praw Człowieka w wykonaniu „bramkarzy” GloBall.
RPA to również sąsiadujące z willami białych slumsy, prawie 50% bezrobocie, pokolenia ponurej segregacji rasowej, kolonizacji itp. Dla nas ważne jest jednak to, że to właśnie tutaj Frederik Willem de Klerk otrzymał pokojowego Nobla za likwidację apartheid’u, co umożliwiło w 1994 roku wybór Nelsona Mandeli na pierwszego czarnoskórego prezydenta kraju. Jak na kilkanaście lat – naprawdę mnóstwo się tu zmieniło. Na lepsze.
Na co dzień – obok sportu – najskuteczniejszym narzędziem walki z uprzedzeniami jest kultura. Na niwie kultury jest na czym budować – tak samo, jak w piłkę, prawie wszyscy grają tu na jakichś instrumentach. Południowa Afryka to muzyczny raj. Gra tu się mnóstwo rodzajów muzyki – popularne są jazz, soul, kwela, kwaito, rock i reggae. Miejscową specjalnością i częścią „białej” kultury są nostalgiczne teksty piosenek i bardzo charakterystyczna literatura, które rozwijały się samodzielnie - oddzielone od rodzimej Europy tysiącami kilometrów odległości.
Z kolei kolorowa kultura Afrykanów to muzyka rytmiczna, dynamiczna, beztroska, radosna i porywająca w niesamowity, żywiołowy sposób. Pewnie miała być przeciwwagą dla nędzy i beznadziei, jakie towarzyszyły życiu ludzi niebiałych przez te wszystkie lata… Zaznaliśmy tej niesamowitej energii, kręcąc XX finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nawet największe sztywniaki w naszej ekipie ruszali nóżkami, klaskali i podskakiwali chwilę po tym, gdy zagrzmiały trąby i bębny emitujące miejscową wersję samby ;-)
Jeśli chodzi o słowo mówione i pisane, jest również bardzo kulturalnie i oryginalnie. Pisze się tu mnóstwo w 11 językach. Najciekawszą chyba tradycją są IZIBONGO, wyrafinowane pieśni pochwalne wygłaszane tu od pokoleń przez artystów swojego fachu – tzw. MBONGI. Dziś ewoluują one m.in. w kierunku umiejętności wygłaszania kwiecistych życzeń i błogosławieństw, których mieliśmy przyjemność kilkukrotnie i osobiście zaznać. Wspaniałe życzenia od operatora wozidła kontenerów
w porcie były chyba najfajniejszym momentem w czasie odbierania naszych samochodów... W Afryce Południowej nawet składanie życzeń noworocznych staje się dzięki tej tradycji poezją i sztuką, która nieco przypomina wspaniałe, gruzińskie toasty. Z takiej lokalnej specyfiki czerpie również tutejsza literatura, w której uwagę zwraca np. poezja walcząca. Przekazywana ustnie w językach bantu i pisemnie po angielsku była w latach apartheidu skuteczną formą walki z mrocznym systemem, co przypomina podziemną polską prasę i literaturę zwalczającą swego czasu komunizm. W obu przypadkach działo się to z wiadomym, szczęśliwym zakończeniem :-) Kultura to potęga!
Na tym etapie GloBall stwierdzamy: Afryka jest bardzo kulturalna – i wielokulturowo niesamowita.
Ten strategiczny wątek misji GloBall z pewnością ucieszy Narodowe Centrum Kultury, wspólnie z którym zorganizowaliśmy nasz projekt. Przed nami jeszcze mnóstwo krajów do poznania i opisania, wszystko co ważne i piękne - postaramy się zarejestrować filmowo, tekstowo i fotograficznie. Efekty naszej pracy pokażemy na koniec w ramach Europejskiego Stadionu Kultury i w „naszych” telewizjach: TVP i Discovery World.
Rozpoczynamy wielki mecz :) Oto polsko-afrykański dream team: pośród dzielnych piłkarzy znad Wisły duma RPA – nobliści pochodzący z tego kraju, w tym ważni bohaterowie tej relacji – Nelson Mandela i Frederik Willem de Klerk.