• 1
  • 2
  • 3
  • 5
  • 6
  • 7
  • 9

Uwaga

Żar nocy letniej

W nocy, po piachu, jedziemy nad Nil Błękitny, by znaleźć miejsce do spania na dziko.

W ciemnościach majaczą dziwne, kanciaste kształty. A mrok rozjaśniają intrygujące łuny, które z daleka wyglądają jak małe pożary.

Rano budzimy się w samym środku cegielni.

Cegielni szczególnej, nilowej, sudańskiej, w pewnym sensie antycznej.

Dzięki temu możemy opowiedzieć , co trzeba zrobić, zanim powie się do kogoś:


Podaj cegłę!


Tutaj cegły wyrabia się wciąż dokładnie tak samo, jak 1 000, 2 000 i 3 000 lat temu. Z gęstej, solidnej, nilowej gliny, ręcznie, starannie, w procesie, który nie różni się od tego sprzed tysięcy lat absolutnie niczym.

Najpierw trzeba wydobyć glinę, która jest tu wszędzie na wyciągnięcie ręki.

Robi się to motyką, po uprzednim nasączeniu gliny wodą z rzeki. Suchej nie utłucze się nawet młotkiem.

Następnie glinę trzeba mocniej rozmiękczyć wodą. Staje się wtedy miękka, plastyczna. Służą do tego różne pomysłowe instalacje, na przykład specjalna umywalka. Jak wszystko tutaj, oczywiście zrobiona … z gliny.

W takim stanie skupienia glina trafia do drewnianej foremki, w której wprawne dłonie prasowacza ugniatają ją tak długo, aż nabierze kształtu i konsystencji godnej porządnej, sudańskiej cegły.

Następnie kolejny specjalista zabiera formę i gotową, mokrą cegłę starannie wytrząsa z drewnianej ramki, by pozostawić ją z wraz z tysiącami identycznych do wstępnego suszenia.

Cegły szeregami leżą sobie pod palącym, pustynnym słońcem i tracą część wody, łapiąc pierwszą fazę odporności.

Następnie podsuszone cegły zabierają dwaj panowie z noszami.

Pakują je na drewnianą tacę-lektykę i przenoszą na starannie ułożoną pryzmę. To układanie jest ważne, bo pryzma jest jednocześnie… piecem do wypalania cegieł.

Cegły układane są w częściowo ażurową strukturę. Gdy cała misterna konstrukcja już stoi, jej boki zamurowywane są świeżą, mokrą gliną, która uszczelnia całą instalację tam, gdzie trzeba. Tak powstaje piec.

Teraz wystarczy w pozostawione na górze otwory nasypać węgla, podłożyć ogień i dać się cegłom porządnie wypalić, dosypując z góry do otworów kolejne dawki paliwa.  Piec działa tak wiele dni, po czym zostaje wygaszony.

Ściany z gliny zostaną teraz skute, co odsłoni równe szeregi wypalonych, gotowych do użycia, solidnych cegieł. Naprawdę solidnych. Z takich samych zbudowane są, stojące do dziś, ponad tysiącletnie kurhany w Starej Dongoli i mające 3 200 lat mury Karnaku.

Na końcu procesu znowu pojawiają się dwaj panowie z noszami, by przygotować cegły do ostatniego podania. Bo podać innemu człowiekowi można piłkę GloBall, można podać rękę, ale można też podać cegłę.

Tak to się robi nad Nilem.

Foto: T. Stańco. Uwaga! Wszystkie fotografie wykorzystane
w tekście „Żar nocy letniej” są autorstwa Tomka Stańco.

Dodatkowe informacje