Uwaga
Droga Etiopia
- Szczegóły
- Kategoria: Wiadomości GloBall 2012
- Opublikowano: piątek, 30, marzec 2012 22:14
- Mateusz Zmyślony
Droga przez góry Etiopii to jedna z najpiękniejszych tras, jakie istnieją na świecie.
Kilka dni zajmie nam pokonanie tysiąca kilometrów przez najpiękniejsze góry Etiopii, a może nawet i całej Afryki.
Po drodze spotykamy różne formy łapania okazji…
I całe mnóstwo dowodów na innowacyjność mieszkańców Etiopii, kreatywnie traktujących codzienne życie w swoim kraju.
Co krok, to niespodzianka. Oto nasz faworyt w dziedzinie kreatywne zabawki – ręcznie robione, szosowe Isuzu.
A w kategorii transport drogowy wyróżnienie otrzymuje ciężarówka przewożąca samą siebie ;-)
Trasa jest ciekawa cały czas, zachwyca przede wszystkim pięknymi widokami i intrygującymi zjawiskami związanymi z życiem codziennym.
Worki z węglem drzewnym są w Afryce powszechnie dostępne. Dzięki nim działają wszechobecne piece, kuchnie, minikawiarnie i minirestauracje.
Jedziemy po pięknych, równych, asfaltowych etiopskich drogach, najlepszych jak dotąd w Afryce. Jakość dróg nie idzie w parze z liczbą pojazdów – samochodów jest tu mało. Mimo to, wypadków jest mnóstwo.
Parafrazując, wyjątkowo zresztą celne, hasło reklamowe Land Rover’a „New Adventure Every Day”, bo nasze Land Rover’y rzeczywiście psują się tutaj praktycznie cały czas...
…mamy nowe hasło: „New Accident Every Day”. Prawie codziennie widzimy tu wypadki na żywo lub po fakcie. Drogowe BHP to w Afryce procedura nieznana.
Każdy pokonany kilometr to coraz bardziej niesamowite widoki. Jazda staje się nagrodą samą w sobie.
Drogi w górach budowali tu dawniej Włosi, doświadczeni twórcy dróg w Apeninach i Alpach. Pięknie się te drogi kręcą, ślimaki są widowiskowe, zakręty odkrywają efektownie to, co za nimi.
Już za pierwszą przełęczą otworzyła się przed nami piękna dolina. Widok wart grzechu. W dolinie zupełnie inny kraj, niż ta Etiopia, którą widzieliśmy dotąd. Inaczej ubrani, inni ludzie, mówiący innym językiem i handlujący innymi przedmiotami.
I to właśnie była magia tych dni. Mijaliśmy kolejne wysokie przełęcze, pokonując górskie pasma i za każdym z nich czekał na nas jeszcze piękniejszy widok. Nowi ludzie, plemiona ze swoimi fryzurami, ubraniami, tradycjami i kulturą. Różnorodność tej części Afryki jest niesamowita, a górskie granice dodają temu wszystkiemu wyrazistości.
Mijamy tak kolejne łańcuchy górskie.
Odkrywamy kolejne krainy…
Wsie położone w karkołomnych miejscach…
Domy przylepione do grani, pionowych ścian, upchnięte na czubkach gór…
Wioski w dolinach, do których prowadzą wyłącznie ścieżki dla mułów i alpinistów…
A góry ciągną się bez końca. Tempo jazdy spada do 20 km/h, wciąż zjeżdżamy ostro w dół lub wspinamy się przewyższeniami sięgającymi 2-3 kilometrów.
Góry kryją za sobą raz krainy pustynne, a raz zielone i żyzne. Tutaj nigdy nie wiesz, co znajdziesz za kolejną przełęczą.
Ponownie pojawiają się baobaby…
… zachody słońca konkurują ze wschodami…
…a słońce oświetla coraz bardziej fantazyjne szczyty i kształty gór.
Góry są zamieszkane. Możemy liczyć na serdeczne powitania ze strony zarówno ludzi, jak i naszych nieco dalszych krewnych…
A my, niezależnie od okoliczności niezmiennie pięknej przyrody…
cały czas, mimo urlopu, nie możemy oderwać się…
…od misji GloBall. Wchodzimy więc z naszym przesłaniem do kolejnych szkół…
…na kolejne boiska…
…i do kolejnych domów…
W pobliżu granicy z Erytreą pojawiają się ślady wojny. Rozbity czołg T-55 ma do opowiedzenia co najmniej dwie historie. Jedną, o trwającej właściwie do dziś wojnie domowej, w wyniku której Erytrea ogłosiła niepodległość, odrywając się od Etiopii, a Etiopia straciła dostęp do morza…
I drugą, o pochodzeniu. Czołg jest polskiej produkcji, przyniosło go tu aż ze Stalowej Woli i zatrzymał go jakiś przeciwpancerny pocisk.
Dziś porządku i rozejmu na granicy pilnują siły ONZ, których zmianę miniemy później na granicy z Sudanem. Okolica jest teraz spokojna i stabilna.
Tworzymy własną historię: zdobywamy na chwilę pierwszy w Afryce czołg…
i pędzimy dalej, w kierunku Aksum i gór Siemen.
Droga w góry Siemen jest nie tylko totalnie górska, ale też totalnie w budowie. To przeżycie samo w sobie. Jazda dzikimi serpentynami, po krawędziach głębokich czasami na kilkaset metrów przepaści, dostarcza sporo adrenaliny. W upale i pyle robi się całkiem gorąco…
A gdy dochodzi do tego jeszcze slalom między buldożerami pracującymi bez żadnego BHP, na czynnej, wąskiej drodze – robi się całkiem wyczynowo. W Etiopii nikt nie zawraca sobie głowy takimi drobiazgami, jak zamykanie dróg na czas ich budowy.
I tą właśnie, etiopską drogą górską, dojeżdżamy do kilku miejsc wyjątkowych…