• 1
  • 2
  • 3
  • 5
  • 6
  • 7
  • 9

Uwaga

Pokazowy remont Defendera

Tak się naprawia samochód – własnymi rękoma, od A do Z. Tysiące śrubek bez udziału fabryki i  serwisu.

Podczas drugiej wyprawy do Rumunii i na Ukrainę mieliśmy wypadek, nie pierwszy i nie ostatni zresztą. Jeden z Defenderów spadł z góry, koziołkując. Dachowanie to niefajna sprawa, zwłaszcza, gdy ktoś zostaje przygnieciony pod wywróconym do góry kołami, dwu i półtonowym pojazdem. Ale była to dobra nauczka. Test dla ekipy, która w kilka minut, dzięki łączności radiowej, zdołała dojechać do miejsca „rolki” i sprawnie podnieść maszynę, wyciągając spod niej jednego z nas. Obeszło się bez kalectwa.

Ten samochód stał się symbolem. Od tego momentu przestaliśmy traktować BHP jak żart.

Postanowiliśmy odbudować to auto sami, bez pomocy z zewnątrz. 6 miesięcy ciężkiej pracy, w stodole w Tyńcu. Auto przeszło całą drogę od śmierci klinicznej do pełnego odrodzenia - katharsis. Naszymi rękoma rozkręcone właściwie do ostatniej śrubki, naprawione, złożone z powrotem.

I po jakimś czasie było gotowe na GloBall…

Dodatkowe informacje