Uwaga
Pokazowy remont Defendera
- Szczegóły
- Kategoria: Sprzęt jaki lubimy
- Opublikowano: poniedziałek, 05, lipiec 2010 14:06
- Batłomiej Suder
Tak się naprawia samochód – własnymi rękoma, od A do Z. Tysiące śrubek bez udziału fabryki i serwisu.
Podczas drugiej wyprawy do Rumunii i na Ukrainę mieliśmy wypadek, nie pierwszy i nie ostatni zresztą. Jeden z Defenderów spadł z góry, koziołkując. Dachowanie to niefajna sprawa, zwłaszcza, gdy ktoś zostaje przygnieciony pod wywróconym do góry kołami, dwu i półtonowym pojazdem. Ale była to dobra nauczka. Test dla ekipy, która w kilka minut, dzięki łączności radiowej, zdołała dojechać do miejsca „rolki” i sprawnie podnieść maszynę, wyciągając spod niej jednego z nas. Obeszło się bez kalectwa.
Ten samochód stał się symbolem. Od tego momentu przestaliśmy traktować BHP jak żart.
Postanowiliśmy odbudować to auto sami, bez pomocy z zewnątrz. 6 miesięcy ciężkiej pracy, w stodole w Tyńcu. Auto przeszło całą drogę od śmierci klinicznej do pełnego odrodzenia - katharsis. Naszymi rękoma rozkręcone właściwie do ostatniej śrubki, naprawione, złożone z powrotem.
I po jakimś czasie było gotowe na GloBall…