Uwaga
ALE KINO! Ukraina Test 2011 - Etap 3. Ale Kino! GloBall w drodze.
- Szczegóły
- Kategoria: Wiadomości GloBall 2012
- Opublikowano: środa, 25, maj 2011 22:05
- Mateusz Matou Zmyślony, Foto: Piotr Bolko, Tomasz Stańco, Piotr Janas
Etap 3. Ale Kino! GloBall w drodze.
2-3 maja 2011 r.
Poniedziałek, 2 maja. Spadamy na Limną z góry, gotowi do konfrontacji z naszym najważniejszym zadaniem – zorganizowaniem popołudniowych, globall’owych, piłkarskich gier i zabaw dla dzieciaków. I wyzwaniem głównym – rozstawieniem wielkiego kina objazdowego z projekcją naszego filmu sprzed roku.
Wyzwanie jest… dość spore – ekran ma prawie 10 metrów wysokości. Do tego wielki agregat, dmuchawy, projektor, piece-głośniki, mnóstwo kabli i szafa wzmacniaczy. Wszystko oczywiście spakowaliśmy do terenówek, co samo w sobie było sukcesem.
Kino rozstawiamy pierwszy raz w życiu, stąd sporo nerwów, czy wszystko się uda. Ma to być próba generalna przed Afryką – jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy takie kina „pod osłoną nieba” pokazywać we wszystkich odwiedzanych krajach na trasie GloBall. Udało się.
Logistyka wyszła na 5+. Udało nam się rozłożyć cały sprzęt w półtorej godziny, na środku boiska wyrósł ekran większy niż stojące w Limnej największe budynki. Zrobiło to wrażenie – nie tylko na miejscowej ludności, ale i na nas samych 8-)
Zanim zapadł konieczny do projekcji zmierzch, przeprowadziliśmy całą gamę zabaw piłkarskich – w tym konkurs rzutów karnych na dużej bramce, konkurs dla młodszych w podbijanie piłki (kapka). Zleciały się oczywiście WSZYSTKIE dzieciaki z okolicy, więc mieliśmy na głowie niezły tłum. O to nam zresztą chodziło – musimy mieć opanowany „crowd management”, bo na trasie w Afryce nieraz będziemy musieli się z tym zmierzyć. Tu w roli KAOWCA błyszczał Paweł Huragan Kochan, który poradził sobie z dość silnie rozbrykaną armią małych piłkarzy. Najlepsi wygrali piłki, kto nie widział, nie wie, jakie to dla tych dzieci wielkie przeżycie.
Punktem kulminacyjnym miał być – i był – Mecz Bardzo Towarzyski POLSKA-UKRAINA. Limna wystawiła silną ekipę starszych nastolatków, my – stworzyliśmy Dream Team GloBall.
Na bramce stanął syn Bola, Maks. Nasz jedyny zawodowiec – grał w klubie jako bramkarz. Niestety, do Afryki z nami nie pojedzie, więc to tylko chwilowe wzmocnienie.
Do działań ofensywnych skierowaliśmy resztę ekipy – trzon zespołu to:
- szybki Bart (który niestety zazwyczaj gra, ale w kosza);
- grający siłową odmianę futbolu Grzegorz Karczmarz Kłos i Paweł Huragan Kochan (siła to też jakaś zaleta ;-)
- nasz jedyny w miarę wyrafinowany gracz – Żelazny Hetman (bo grający na co dzień w nogę).
Najmocniejszą kartą przetargową naszego zespołu mógł okazać się niżej podpisany Matou, który z racji braku talentu został Sędzią. Niestety, było to pierwsze sędziowanie w życiu, więc wyszło to dość zabawnie (sędzia uczył się w trakcie meczu zasad)… Ale przynajmniej było uczciwie 8-)
Mecz był zacięty. Dwie 15-sto minutowe połowy wykończyły zawodników z Polski, którzy ciężko dysząc wywalczyli – po utracie 3 bramek – jednego honorowego gola. Zespół ukraiński wyraźnie przeważał – młodością, techniką, dryblingiem etc. Pozbawiony dobrej defensywy Maks i tak pokazał dużą klasę, broniąc wiele groźnych strzałów. Na szczęście dla Naszych boisko było małe a bramki jeszcze mniejsze J
Żarty żartami, ale mecz naprawdę był zacięty i pełen prawdziwych emocji. Ogromnie nas to cieszy, bo wygląda na to, że cały pomysł na GloBall 2012 naprawdę ma sens. Także mecz Ukraina-Polska 3:1 dla Gospodarzy. I chyba takich wyników (lub gorszych) można się po nas spodziewać na całej trasie, średnia wieku w naszym zespole to około 36 lat, a na trasie czekają na nas same Młode Wilki. Zresztą – choćby z powodów PR-owych - chyba nie wypada nam wygrywać – ich zwycięstwa cieszą nas bardziej.
O 20.00 powinniśmy odpalić projekcję kinową, ale okazało się, że nie uwzględniliśmy zmiany czasu – na Ukrainie jest o godzinę „dalej” niż w Polsce! Dlatego mamy obsuwę i kino pod osłoną nieba odpalamy po 21.00. Jest piękny zachód słońca, na boisku jest z nami prawie cała ludność Limnej, reszta ogląda z okien budynków. Wygląda to naprawdę świetnie. Pokazujemy film sprzed roku – emocje sięgają zenitu, zwłaszcza wtedy, gdy mieszkańcy rozpoznają na ekranie samych siebie. Efekt jest bombowy!
Na deser dla dzieciaków puszczamy „Madagaskar 2” (po ukraińsku oczywiście) – tak, żeby trochę poczuć afrykańską trasę. Podoba się bardzo. Podczas seansu przekazujemy w darze kamerę dla lokalnej szkoły, Pan Dyrektor jest wzruszony i brata się z nami na zapleczu kina. Pojawia się również nasz Kultowy Wójt (to ten facet, który na filmie wykonuje w garniturze akrobacje gimnastyczne na drążkach). W tłumie oczywiście pojawiają się miejscowi UBecy, którzy straszą nas legitymacjami i więzieniem, próbując zrozumieć, co my tu robimy i jak to wszystko jest możliwe?
Na Ukrainie jesteśmy trochę abstrakcyjni, lokalni urzędnicy a zwłaszcza bezpieka za chiny ludowe nie potrafią nas sklasyfikować i opanować. W sumie to zabawne, bo dla nas celem jest lokalna społeczność, niekoniecznie musimy przejmować się losem sfrustrowanego aparatu władzy.
Seans kończy się około północy. Na koniec puszczamy powtórkę filmu „GloBall”, a Bart próbuje łamańcem polsko-ukraińsko-rosyjskim wyjaśnić ideę i cele naszego projektu. Coś tam z tego wychodzi, ale ewidentnie widać, że musimy dopracować komunikację obcojęzyczną.
Zwijanie kina trwa do 1.30, około 2.00 jesteśmy w obozie w górach nad wsią. Czas na ognicho i spać!