Uwaga
O DOOKOŁA
Zwiedzanie
Ifni można obejść szybkim marszem w ciągu 20 minut. Najdalej od Hotelu Suerte Loca położone są stare koszary, lotnisko i pozostałości portowej kolejki linowej. Tam lepiej wybrać się taksówką. Jednak jeśli nie zamierzamy zapuszczać się dalej niż lokalny targ, spokojnie możemy wybrać się piechotą. Od hotelu w górę prowadzą trzy szerokie aleje, każda z nich kończy się na głównym placu. Jedna z nich jest promenadą wiodącą tuż nad klifem prowadzącym na plażę. Po dojściu na plac pierwszym budynkiem jaki zobaczymy, będzie siedziba władz miasta, zwana
z francuskiej modły „Hotel de Ville”. (może jednak kiedyś uda mi się przenocować
w tym hotelu, zawsze gdy jestem we Francji mam na to ochotę) Po prawej stoją pozostałości kościoła a za naszymi plecami znajdować się będzie okazały budynek Hiszpańskiej marynarki. Oglądając stare zdjęcia Hassana możemy dojść do wniosku, że główną rozrywką wojskowych było organizowanie z każdej możliwej okazji parady pojazdów i piechoty na tym właśnie placu.
Z placu możemy pójść nad klif, gdzie widnieją pozostałości latarni morskiej i dalej
w kierunku szpitala, lub z naroża placu przejść obok dawnego klubu nocnego do budynku kina. Naprzeciw niego znajdziemy Cafe de la Madrit. W niej zachwyci was piękny ekspress do kawy z lat dwudziestych ogrzewany nie tak jak współczesne konstrukcje elektryczną grzałką lecz palnikiem gazowym. Jest to miejsce oblegane przez miejscowych fanów futbolu. Ich ulubionym zespołem jest oczywiście Real Madryt, ale będą wniebowzięci jeśli przywieziecie im szalik klubowy drużyny
z Waszego miasta. Warto zatrzymać się tu na chwilę i wyobrazić sobie tłumy pchające się na pierwszy seans w kinie Avenida na przeciwko. W czasie naszego pobytu w Ifni znajdujący się za ratuszem Twist klub był zamknięty, ale warto zapytać kiedy odbędzie się następny dancing.
Idąc dalej, warto zajrzeć do budynku szkoły technicznej. Piękne patio i zjawiskowa klatka schodowa z przeszkleniami złożonymi z luksfer. Generalnie w Ifni warto patrzeć w górę, Marokańczycy przetworzyli doły budynków dosyć znacznie, tutaj ciężko odnaleźć szalonego ducha dawnych lat. Jednak górne piętra bardziej opierają się pomysłowym racjonalizacjom i przeróbkom. Poruszając się po mieście mijamy wiele kamienic i willi których piękno odkryć można dopiero patrzą w górę.
Dochodzimy do skrzyżowania, stacja benzynowa znajdująca się utaj to już nie ta ze starych fotografii, ale także ma swój koloryt. Nie istnieje już także budka policjantów o kształcie dachu przypominającym mundurowe kepi.
Po naszej lewej stronie rozciąga się dzielnica arabska, przed nami wielkie pole wzlotów byłego lotniska, za nim widoczne koszary wojskowe, wspinające się na wzgórze i dominujące nad Ifni. Na stoku wzgórza widoczna jest marokańska flaga ułożona z malowanych kamieni, w tym samym miejscu z tych samych kamieni za czasów Hiszpańskich ułożony był spadochron, symbol stacjonującej tu jednostki wojskowej.
Idąc dalej za placem targowym pełnym smakołyków i tanich restauracyjek, warto zjeść tu posiłek ze Świerzych ryb ze smażalni lub rybnego Tajine, powoli duszącego się na wolnym ogniu w oczekiwaniu na kienta. Schodząc w dół w kierunku nieistniejącego już ogrodu botanicznego i zoo znajdziemy po lewej stronie wypełniony starymi zdjęciami Sidi Ifni mały salon fryzjerski Hassana. Naprzeciwko salonu znajduje się stary skład win a w nim aktualnie mieszcząca się kawiarenka internetowa z pełnym dostępem do świata. Jeżeli nastawiacie się jednak na zakup alkoholu, Musicie wybrać się kilkadziesiąt kilometrów do supermarketu Marianne w Agadirze. Sprzedaż alkoholu w Maroku jest ściśle reglamentowana i można to uznać za najpoważniejszą niedogodność spędzania tutaj urlopu. Najlepiej zapasy zabrać
z Polski lub Hiszpanii.