Uwaga
Najpiekniejsze miasteczko garnizonowe
Nasze Sidi Ifni.
Nasz pobyt w Sidi Ifni zapamiętamy na wiele lat ponieważ w tym miasteczku postanowiliśmy przygarnąć a jak się później okazało uratować od pewnej śmierci malutkiego szczeniaczka. Psy w Maroku nie należą do najszczęśliwszych stworzeń, a ten zgubił matkę i wałęsał się sam, mając około dwóch miesięcy musiał walczyć o pożywienie z rówieśnikami i znosić tortury marokańskich dzieci. Żywiąc się na śmietnikach nabawił się na zapalenia płuc oraz wielu schorzeń skóry, lekarze w Maroku wzruszali tylko ramionami, dopiero w Polsce weterynarz wyprowadził go na prostą po trwającej 3 miesięce kuracji. Teraz już wyrósł na pięknego przedstawiciela marokańskich psów pasterskich (rasa nie jest uznana przez światowe związki kynologiczne, choć w Maroku można ściśle określić jej obszar występowania i cechy charakterystyczne). A nawet przeżył naszego wiernego psa który był od niego jedynie 5 lat starszy. Przywiezienie psa z Afryki na kontynent okazało się łatwiejsze niż ktokolwiek by przypuszczał ale i droższe niż myśleliśmy.
Ale wróćmy do Sidi Ifni, większość turystów zapamięta to miejsce jako piękne miasteczko w którym znaleźli oni balans między teraźniejszością a sentymentami do malowniczych zamorskich kolonii.
Nigdy nie byłem w Bornem Sulinowie, mieście zbudowanym dla stacjonujących
w Polsce oddziałów radzieckich, jednak nie przypuszczam by mogło ono mieć choć gram, cząstkę, choć mgiełkę tego uroku jaki udało się stworzyć Hiszpanom w Sidi Ifni.
Sidi Ifni tak jak Borne zbudowane zostało dla wojskowych i tych rodzin oficerskich, które zdecydowały się na daleką wyprawę do Afryki. Strefa klimatyczna to już prawie saharyjski krajobraz, roślinność rzadka i pragnąca wody. Sucha ziemia szybko zamienia się w pył. A jednak na starych fotografiach gromadzonych i udostępnianych dziennikarzom i pasjonatom przez fryzjera Hassana ludzie są szczęśliwi
i uśmiechnięci. Bogatsi mogli do Europy dotrzeć samolotem biedniejsi statkiem. Tutejsze lotnisko posiadało regularne połączenia z Hiszpanią a statki z zaopatrzeniem meldowały się w porcie zapewne co najmniej raz na miesiąc.
Trudno jest precyzyjnie określić czas największego rozkwitu miasteczka jego świetność trwała krótko.
Zbudowane zostało według reguł europejskich. Piękny czytelny także dziś układ urbanistyczny zakładał dwie dzielnice, centralną ulicę z kinem i szkołą, lotnisko i rozległe koszary. Na głównym placu znalazły się piękne altany otoczone małym parkiem. Nadal warto zatrzymać się w ich chłodzie i popatrzeć na pusty już cokół pomnika generała La Paza.
Głównym motywem architektonicznym jest hiszpańskie uproszczone art deco. Przypomina jakby unowocześnioną jego wersję, dwukolorowe, biało niebieskie budynki, posiadały subtelnie rozmieszczone okna przekryte łukami, całość założeń nosiła wiele domieszek stylu mauretańskiego. Ciekawe attyki, balkony i wieżyczki często dziś są ukryte za późniejszymi arabskimi poprawkami i przebudowami. Niestety Afrykańsko marokański styl utrzymania ruchomości i nieruchomości odbiega od europejskich standardów. Rzadko kiedy ktokolwiek decyduje się na przywracanie oryginalnego wyglądu rzeczom, raczej dominują tu zamienniki i szeroko rozumiana fantazja. To funkcja jest ważna nie forma. Bardzo ekscytujące jest uruchamianie wyobraźni i przywracanie, w myślach odkrywanie dawnej formy samochodów, budynków i ulic.
Największymi atrakcjami Ifni oprócz doskonałych warunków do uprawiania surfingu
;-) są główny plac z kościołem zamienionym na meczet, Palace de Ville czyli ratusz, stara latarnia morska, promenada i niekończące się schody prowadzące na plażę. Najbardziej spektakularne zabytki to budynek w kształcie statku, z wyraźnym mostkiem kapitańskim, dziobem prującym piaski plaży i bulajami na burtach, budynek Admiralicji, oraz Ratusz stojące przy rynku oraz pozostałości kolejki portowej. Dom w kształcie okrętu znajduje się tuż za Hotelem Hiszpańskim. Suerte Loca. To miejsce najlepiej nadające się na bazę do zwiedzania, kryjówkę do pisania powieści lub hipisowski squat. W barze na dole piętrzą się stare książki z wpisami gości z całego świata. Pochwały zbierają kuchnia prowadzona przez właścicieli, taras na dachu z szałasem chroniącym przed prażącym latem słońcem lub wiatrem natarczywym wiosną lub jesienią oraz stara część hotelu. Tutaj czujemy się jak w żywym muzeum, jakbyśmy zostali wprost przeniesieni do świata znanego nam tylko z „Pożegnanie z Afryką”. Niezmienione od wojny wyposażenie i piękne okna z żaluzjami. Zniechęcające dla bardziej wymagających turystów mogą być jedynie wspólne prysznice. Dla tych jednak Hotel oferuje pokoje z łazienkami w nowej części budynku. Z górnego tarasu hotelu możemy obserwować wyczyny surferów w zatoce poniżej, plaża długości około 5 kilometrów jest w zasięgu 3 minut spaceru. Brak na niej wielkich hoteli, dyskotek i tysięcy turystów, oferuje natomiast hektary pustego piasku, wielkie fale i mecze piłki nożnej lokalnej dzieciarni.
Zwiedzanie
Ifni można obejść szybkim marszem w ciągu 20 minut. Najdalej od Hotelu Suerte Loca położone są stare koszary, lotnisko i pozostałości portowej kolejki linowej. Tam lepiej wybrać się taksówką. Jednak jeśli nie zamierzamy zapuszczać się dalej niż lokalny targ, spokojnie możemy wybrać się piechotą. Od hotelu w górę prowadzą trzy szerokie aleje, każda z nich kończy się na głównym placu. Jedna z nich jest promenadą wiodącą tuż nad klifem prowadzącym na plażę. Po dojściu na plac pierwszym budynkiem jaki zobaczymy, będzie siedziba władz miasta, zwana
z francuskiej modły „Hotel de Ville”. (może jednak kiedyś uda mi się przenocować
w tym hotelu, zawsze gdy jestem we Francji mam na to ochotę) Po prawej stoją pozostałości kościoła a za naszymi plecami znajdować się będzie okazały budynek Hiszpańskiej marynarki. Oglądając stare zdjęcia Hassana możemy dojść do wniosku, że główną rozrywką wojskowych było organizowanie z każdej możliwej okazji parady pojazdów i piechoty na tym właśnie placu.
Z placu możemy pójść nad klif, gdzie widnieją pozostałości latarni morskiej i dalej
w kierunku szpitala, lub z naroża placu przejść obok dawnego klubu nocnego do budynku kina. Naprzeciw niego znajdziemy Cafe de la Madrit. W niej zachwyci was piękny ekspress do kawy z lat dwudziestych ogrzewany nie tak jak współczesne konstrukcje elektryczną grzałką lecz palnikiem gazowym. Jest to miejsce oblegane przez miejscowych fanów futbolu. Ich ulubionym zespołem jest oczywiście Real Madryt, ale będą wniebowzięci jeśli przywieziecie im szalik klubowy drużyny
z Waszego miasta. Warto zatrzymać się tu na chwilę i wyobrazić sobie tłumy pchające się na pierwszy seans w kinie Avenida na przeciwko. W czasie naszego pobytu w Ifni znajdujący się za ratuszem Twist klub był zamknięty, ale warto zapytać kiedy odbędzie się następny dancing.
Idąc dalej, warto zajrzeć do budynku szkoły technicznej. Piękne patio i zjawiskowa klatka schodowa z przeszkleniami złożonymi z luksfer. Generalnie w Ifni warto patrzeć w górę, Marokańczycy przetworzyli doły budynków dosyć znacznie, tutaj ciężko odnaleźć szalonego ducha dawnych lat. Jednak górne piętra bardziej opierają się pomysłowym racjonalizacjom i przeróbkom. Poruszając się po mieście mijamy wiele kamienic i willi których piękno odkryć można dopiero patrzą w górę.
Dochodzimy do skrzyżowania, stacja benzynowa znajdująca się utaj to już nie ta ze starych fotografii, ale także ma swój koloryt. Nie istnieje już także budka policjantów o kształcie dachu przypominającym mundurowe kepi.
Po naszej lewej stronie rozciąga się dzielnica arabska, przed nami wielkie pole wzlotów byłego lotniska, za nim widoczne koszary wojskowe, wspinające się na wzgórze i dominujące nad Ifni. Na stoku wzgórza widoczna jest marokańska flaga ułożona z malowanych kamieni, w tym samym miejscu z tych samych kamieni za czasów Hiszpańskich ułożony był spadochron, symbol stacjonującej tu jednostki wojskowej.
Idąc dalej za placem targowym pełnym smakołyków i tanich restauracyjek, warto zjeść tu posiłek ze Świerzych ryb ze smażalni lub rybnego Tajine, powoli duszącego się na wolnym ogniu w oczekiwaniu na kienta. Schodząc w dół w kierunku nieistniejącego już ogrodu botanicznego i zoo znajdziemy po lewej stronie wypełniony starymi zdjęciami Sidi Ifni mały salon fryzjerski Hassana. Naprzeciwko salonu znajduje się stary skład win a w nim aktualnie mieszcząca się kawiarenka internetowa z pełnym dostępem do świata. Jeżeli nastawiacie się jednak na zakup alkoholu, Musicie wybrać się kilkadziesiąt kilometrów do supermarketu Marianne w Agadirze. Sprzedaż alkoholu w Maroku jest ściśle reglamentowana i można to uznać za najpoważniejszą niedogodność spędzania tutaj urlopu. Najlepiej zapasy zabrać
z Polski lub Hiszpanii.
Ludzie
Dziś Ifni zamieszkuje około 20 tyś mieszkańców. Za czasów Hiszpańskich mogło to być nawet 50 tyś osób. Według wspomnień Marokańczyków współpraca pomiędzy Hiszpanami a Marokańczykami układała się wzorowo. Muezin z meczetu odzywał się zaraz po dzwonach zwołujących na mszę. Jednak tę idylliczną przeszłość należy odfarbować, okupacja, wojskowy rygor zapewne nie były w smak wszystkim Marokańczykom tutaj zamieszkującym. Zdewastowanie po hiszpańskich budynków jak i urządzeń, oraz przewrócenie całego porządku jest do dziś trwale widoczne. Nadal pozostają niewykorzystane pomimo ich niezaprzeczalnych walorów użytkowych hiszpański kapitanat jak i koszary wojskowe. Ostatnia hiszpanka jaka mieszkała w Sidi Ifni zmarła ponoć przed siedmioma laty. Dziś pozostali już tylko Marokańczycy i turyści którzy odnajdują przypadkiem tę zagubioną i zakurzoną perłę Sahary Zachodniej.
PIGUŁKI:
Śladami Art. Deco po świecie
Wiedeń, Kraków, Nowy York, Paryż, Ryga wiele miast kryje w sobie perełki architektoniczne oresu Art. Deco polecamy śledzenie takich właśnie tras w czasie wycieczek. O wiele trudniejsze może to być np. w Rzymie niż w Barcelonie. Możemy stopniować sobie skalę trudności. Nie jest to oczywiście totalnie offowa turystyka w stylu zwiedzania kwadratu F4 na mapie każdego odwiedzanego miasta, jest jednak poza głównym nurtem, czyli mieści się w tym co nas interesuje.
Historia.
Pierwsze Hiszpańskie miasteczko na tym odcinku wybrzeża Atlantyckiego nazywało się Santa Cruz de la Mar Pequeña powstało około 1476 i było bazą do wypraw na Kanary oraz było stolicą Hiszpańskiej prowincji Ifni aż do czasu zdobycia jej przez Berberów około 50 lat później.
Po pierwszej wojnie światowej przeciągająca się okupacja terytorium Ceuty i Ifni, czyli Hiszpańskiej prowincji (Sahary Zachodniej), zakończyła się wojną Marokańsko hiszpańską a następnie układem w Tangerze 22 grudnia 1959. W wyniku tego porozumienia Marocco zgodziło się oddać Hiszpanii terytorium Ifni. Za czasów generała Franco rozkazano nazywać kolonię Prowincją, aby uchylić się od odpowiedzialności przed radą ONZ, która potępiała utrzymywanie kolonii.. Od około 1962 roku, Marocco coraz bardziej izolowało Ifni od dostaw lądowych, zamykając w końcu całkowicie granice. Sytuacja ta zmusiła Hiszpanów do aprowizacji stacjonujących w Sidi Ifni i na terytorium prowincji żołnierzy droga lotniczą i Morską, aż do roku 1969 kiedy Hiszpanie oddali terytorium Ifni Marokańczykom, zostawiając sobie jedynie władzę na terytorium Ceuty.
Znaczki pocztowe z Sidi Ifni
Administracja hiszpańska w Sidi Ifni wydawała znane i cenione wśród kolekcjonerów na całym świecie znaczki od 1941 roku. Na początku stemplując jedynie hiszpańskie znaczki napisem „Terytorium Ifni”, później publikując własne wzory od około 1943 roku. Ostatni wydano 23 listopada 1968 roku.
Jak dolecieć?
Samolotem do Agadiru. Następnie busem lub wynajętą Taksówką (20EUR). Tanie linie Hiszpańskie latają do Marrakeszu i Agadiru
Fryzjer Hassan
Największym propagatorem Sidi Ifni, jego historii i walorów turystycznych jest dziś Aznag L’Hassan. Mieszka w Ifni od urodzenia, bardzo chętnie opowiada o jego historii, udostępnia także do przegrania kolekcję skanów starych zdjęć, znaczków
i filmów. Kolekcja przechowywana na starych płytach CD, ma szansę rozlecieć się w napędzie wyposażonego w Windows XP komputera kafejki internetowej naprzeciwko zakładu fryzjerskiego Hassana. Kafejka ta mieści się w starym składzie win, sprowadzanych dla obsady garnizonu i rodzinom z Hiszpanii.
Aznag L’Hassan
Rue Safi N.6
85 200 Sidi Ifni
Maroc
Noclegi
W Sidi Ifni funkcjonuje kilka hoteli, powstają także nowe obiekty. Trudno będzie tu znaleźć marokański Riad w stylu tych z Marrakeszu lub Essauiry, zbudowanych z ogromnym przepychem w ostatnich kilku latach. Klimat szalonych lat dwudziestych najlepiej odda utrzymany w oryginalnym stanie i stylu Hotel Suerte Loca. Hotelem opiekuje się wciąż ta sama rodzina. Na parterze znajduje się stylowa mała restauracyjka (całe wyposażenie oryginalne) w której wieczorami właściciele przygotowują najsmaczniejsze posiłki w Sidi Ifni. Na dachu hotelu są piękne tarasy i szałas dla ochrony przed słońcem
HOTEL SUERTE - LOCA
ZENKET SEFROU N°7
SIDI IFNI
Tél : 028 87 53 50
Fax : 028 78 00 03
Kolejka portowa
Sidi Ifni posiadało prawdopodobnie największą na świecie i najkrócej działającą kolejkę portową. Pozostałości olbrzymiej konstrukcji możemy nadal oglądać w okolicy współczesnego portu. Jej budowa trwała 4 lata, kosztowała 4 miliardy franków a działała jedynie przez kolejne 6 lat. Pordzewiałe wagoniki, olbrzymie filary, stacja naziemna i morska. Wielka gratka dla amatorów niedziałającej techniki.
Przeczytajcie więcej o Kolejce portowej w Sidi Ifni: Escavador Sidi Ifni